|
Zapraszam do poczytania powieści i wierszy mojego autorstwa |
|
Śladami historii Piszę od siedmiu lat i w tym czasie powstały cztery powieści. Pozdrawiam serdecznie - Henryk Rogowski. Gazeta WYDAWNICTWA DSP o mojej powieści KRETE DROGI
HENRYK ROGOWSKI „KRĘTE DROGI” - TAK DŁUGO OCZEKIWANA POWIEŚĆ JUŻ NA DNIACH W DRUKU Już niedługo ukaże się książka Henryka Rogowskiego „KRĘTE DROGI” A oto co sam autor pisze na jej temat. Napisanie jej zabrało mi rok z życia, bo przygotowania pod względem historycznym trwały osiem miesięcy, zaś napisanie jej dalsze cztery, lecz nie żałuję tego czasu, bowiem w jednej z recenzji przeczytałem słowa, to jest Sienkiewicz i coś znacznie więcej. „Kręte Drogi” str. 1020 (trzy tomy), to powieść z czasów króla Jana Kazimierza. Powieść barwna, w której przeplatają się losy Rzeczpospolitej z miłością, walecznością, bo przecież był to okres intrygujący, jak napisała o tej książce prof. Małgorzata Dąbrowska z Uniwersytetu Łódzkiego Wydział Historii, wyrażając pozytywną opinię. 20 FRAGMENT: Rozdział I Pusty step, twierdza wysunięta najbardziej na wschód kraju, trawionego przez niezgodę, ognie i najazdy na Rzeczpospolitą. - Ciężki to czas, mości dobrodzieju stać w grodzie i wroga wypatrywać, któren nie wiadomo z której strony przyjdzie. - To prawda, ciężka to służba, ale być ona musi. Wczoraj wieści od króla przyszły, aby się przemóc jeszcze i z tej strony wroga do kraju nie wpuścić. Tedy wyglądam w step, a i ludzie moi nim podążają, śledząc bacznie, czy ordy się nie zbliżają. - A waść skąd się tutaj wziąłeś ze swymi? - Tropimy pachołka, któren dwa konie z grodu zabrał i uciekł zmuszając córkę przyjaciela mego, by z nim jechała. Znasz waść ojca jej. Co prawda nie jest on teraz z nami, bo podwójne nieszczęście nań spadło, bo jeszcze do owej ucieczki doszło i drugie, niedźwiedź na polowaniu wyskoczywszy z zarośli drasnął go pazurami. Zmogli diabła wreszcie, ale pazury swe pokazał. - Mów waść wreszcie, kto zacz? - Już mówię, to imć pan Piekutowicz, szlachcic, który pod moją chorągwią nieraz w bojach bywał, gdy powinność wzywała. - Wiem, nieraz przecież z wami i ludźmi moimi biliśmy ordyńców. Nieraz widziałem jak ciosy zręcznie szablą zadawał. - A cóż z dziewczyną? Może ona i dobrowolnie z grodu odjechała z tym na kogo dybiecie? - Nie może być. On pachołek mój, którego kiedyś w stepie znalazłem, a któren u mnie się wychował. Jeszcze, gdy był dzieckiem widziałem, że już wtedy odwagi, ale i pychy dużo w nim było. - Nie wiem czy acan ci pomogę, bo jak do tej pory nie mam wieści od moich, tych którzy stepy przemierzają, by taką parę widzieli. - Niełatwo będzie tego psubrata wytropić, pewnie nocami jedzie, a w dzień przyczajony siedzi. - A mówiłeś waść, że z nim dziewczyna? Jakże to tak byłaby mu posłuszna, gdyby jechała wbrew swej woli . Spojrzał na niego i wnet zobaczył po raz pierwszy zastanowienie, ale chwilowe tylko - po czym rzekł. - Nie wchodząc w szczegóły, moją powinnością jest go złapać, by móc sprawę wyjaśnić. - Co waść tak się zamyśliłeś? - A zamyśliłem, bo pomyślałem sobie, że gdyby ona dobrowolnie z nim jechała, a waść ich złapiesz nie naprawisz już nigdy tego, co zburzyć możesz. - Dałem słowo Piekutowiczowi, że go dobędę to i tak być musi. - Tak to już u nas jest, że zbyt często za prędko to słowo dajemy nie zawsze ważąc sprawę. Nie 21 gniewaj się waść, że tak mówię, ale zwykłem mówić to co czuję nauczony życiem. - A cóż waści waży na tym, że za tym pachołkiem obstajesz, skoro go nawet nie znasz? - Sam mi go waść przybliżyłeś mówiąc, że odważny, przebiegły i uchodzić umie. Te cechy, a najwięcej odwaga mówią o wartości człowieka, a nie to, że on pachołkiem. Kiedyś byłem w podobnej sytuacji, która mnie życia nauczyła, jeśli idzie o te sprawy. Wyszło na to, że ojciec chcąc dobrze, zgubił córkę, która gdy ich pojmano i siłą rozdzielono zamknęła się w sobie i nikt z nas jej głosu od tamtej pory nie usłyszał. Jest teraz w klasztorze koło Połańca, Bogu służy i tylko to jest pociechą dla ojca. - Przykre rzeczy waść mówisz, ale nie wszystkie sprawy muszą być podobne do siebie i pojęte z tą myślą, choć prawdę mówiąc i ja nieraz widziałem, jak ich oczy się często spotykały. Myślałem wtedy, że przygląda się jemu z ciekawości, bo po prawdzie nawet on i urodziwy. Czarne włosy jak noc ciemna, a oczy niebieskie przypominające niebo. A i waleczny i w walce przebiegły jak mało kto. - Sam widzisz waść, że wszystko możliwe. - Widzę i nawet teraz to czuję, ale sprowadzić ich muszę, bom dał słowo. |